Wkurza mnie niezmiernie odzywka barmanów „Na wynos”
Wkurza mnie niezmiernie odzywka barmanów „Na wynos”. Niezmiennie odbieram komunikat skierowany do siebie jakobym ja miał się stąd wynosić. Szczególny sposób wymawiania tej formuły ma obsługa lokalu o nazwie „Love Krove”. Ale to temat na inną opowieść.
Przy oknie widocznym na zdjęciu zamówiłem hamburgera. Młody człowiek za barem przybrany w maseczkę mówił tak niewyraźnie, że nie wiedziałem o co mu chodzi. Niejasno zrozumiałem, że czegoś nie ma. Wobec tego na długiej liście menu wskazałem palcem na chybił trafił środkową pozycję o nazwie Edmonton. Bułka z wołowym mięsem, wędzony serem i czymś taj jeszcze. Nie miałem smaka tego dnia na wędzony ser, ale dalsza rozmowa była bezcelowa. Poniosłem zakupiony, pięknie opakowany, towar do biura i tam spożyłem. Ogólnie smak kluchowaty i ciapaty. Raczej trudny do polecenia.
Dziennik pandemiczny
Fragmenty, zapiski, studia, epigrafy, fotografie uzupełniają się nawzajem, dążąc do oglądu syntetycznego, dzieła operującego materiałem niezliczonych przypadków ludzkich w sposób złudny wyczerpują temat pandemii.